wtorek, 22 listopada 2011

Na początek - Banał


Zaczynam banalnie. Drożdżówkami. Tak banalnymi jak brak czasu i innych pomysłów. Ale ich zawartość to już nie moja inwencja. To mój zaopatrzeniowiec, znany również jako rodzic mnie do tego zmusił. Naprawdę, zazdroszczę dorosłym że kupują to co chcą i jedzą to co chcą. Mój zaopatrzeniowiec urodził się w okolicach czasów, gdy pierwszy człowiek znalazł się na orbicie, a lodówka w Polsce była luksusem. Nic dziwnego że nie przystosował się jeszcze do czychających na niego wszędzie promocji, obniżek wyskakujących zza rogu. On przynosi to, co było tańsze, a ja z trudem to utylizuję.
Teraz zajmuję się puszką masy makowej, kupionej rok temu na przedświątecznej promocji, bo jeszcze 12 godzin przed Wigilią zaopatrzeniowiec twierdził, że zrobi makowiec, a puszka na dłuższy czas zginęła w czeluściach spizarni.

Drożdżówki makowe
Normalny, merytorycznie napisany przepis ->klik

Ciasto drożdżowe:
75 g masła
250 ml mleka
9 g drożdży instant
sól
70 g cukru
500 g mąki pszennej tortowej

Nadzienie:
ok. 1/3 puszki (ok. 300g) masy  makowej


Szczęśliwi posiadacze maszyny wsypują do niej składniki: płynne, sypkie, drożdże. Ustawiają program dough i czekają na gong obwieszczający koniec rośnięcia ciasta. Wymują śliczne, pachnące, wyrośnięte ciasto na stolnicę, odgazowują. Wałkują na w miarę równy prostokąt (Dorotus mówi, że 30x50, ja nie mam w kuchni linijki, wybaczcie). Równomiernie rozsmarowuję nadzienie na cieście, zwijam w roladę. Gotową roladę jeszcze lekko rozciągam do przeciwległych kątów stolnicy (taka przekątna). Dzielimy na 12 kawałków długości kciuka (jakieś 4 cm?). Układamy na blasze, w odstępach oczywiście (przecież to ciasto drożdżowe, rośnięcie jest pożądane).





Trzonkiem drewnianej łyżki podzielić każde z ciastek na dwie części (docisnęłam dość mocno, chciałam żeby bardzo było widać mak).



 Odstawić do wyrośnięcia i nagrzać piekarnik do 220° C. Kiedy piekarnik się nagrzeje, bułki wyrosną i będziecie czuli, że to czas, można wstawić drożdżowki do piekarnika.




 Piec je należy ok. 10 min, do zezłocenia, a nawet apetycznego zbrązowienia.
Studzić na kratce, lukrowanie zalecane, acz niekonieczne.
Smacznego!



P.S. : Czy ciepłe ciasto drożdżowe naprawdę jest niezdrowe?


A to nalepsza wariacja tematu z filmu Fortepian , z którą nawet tak banalne bułeczki przestają być nieznośnie banalne :)


1 komentarz:

  1. Wyglądają piękne, tak apetycznie;)
    Skądś znam to podporządkowanie sie "zaopetrzeniowcowi" ;)
    Może i nie zdrowe, ale dobre!


    http://kuchniasmakoszy.pl/

    OdpowiedzUsuń